sobota, 24 września 2011

Przeszłość nigdy nie umiera - ona powoli zabija


Jest coraz gorzej. Nie wytrzymam tego...
Coraz częściej chcę by to wszystko się skończyło. Przy życiu trzyma mnie poczucie winy, które miałabym na sobie raniąc ludzi, swą śmiercią. Poczucie winy, że to właśnie oni będą obwiniać samych siebie za to co pragnę od dawna uczynić. Czy jedynym sposobem by tego uniknąć jest odizolowanie się od wszystkiego, od znajomych w szkole, ludzi poza nią, zmiana środowiska życia, gdzie nie będę nikogo znała.. tam gdzie będę sama. Zostanie tylko rodzina. Jak od niej się odciąć? W pewnym sensie już to zrobiłam, lecz co z rodzicami..?
Ja sama nie wiem, i nie znam czasu kiedy się dowiem. Jednak ból wciąż narasta. Nie przewiduję długiej przyszłości, najwyżej 5 mies. Dla niektórych to wiele, dla innych za mało.
Tylko Ty wywierasz na mnie poczucie winy, które nie pozwala mi tego zrobić..



środa, 7 września 2011

Tylko w prawdziwej ciszy można zacząć słyszeć...


Gdy spytasz mnie o moje samopoczucie odpowiem Ci, że nie najlepiej.
Pytasz dlaczego?
Bo tak juz jest kiedy los rzuca Ci kłody pod nogi, i jesteś non stop w rozterce,
nie możesz ogarnąć myśli i męczy Cie smutek, żal, i inne mieszane uczucia.
Czy nie można temu zaradzić? Nie to już taki styl życia...
 Zadałeś mi pytanie czy wiem kim tak naprawdę jestem. Nigdy nie oddałam się rozważaniom na ten temat. Jednak teraz gdy dłużej o tym myślę, wydaje mi się, że nie mogę odpowiedzieć twierdząco na powyższe pytanie. Każdy kto wie kim naprawdę jest zna cel swojego życia, posiada go. Ja tak owej rzeczy nie posiadam. Kiedyś jeszcze było inaczej, ale dziś już wiem, że tego nie odnajdę. Nawet jeśli miałabym okazję, odrzucę to i odepchnę daleko. Dlaczego? Bo jak to się mówi uczymy się na błędach, więc nie chce popełniać ich po kilka razy. Co prawda każdemu zdarzy się je popełnić ponownie, ale nie za taką cenę.
Nie wiem kim jestem, bo nie wiem o sobie nic. Czego ja wgl oczekuję od życia? W sumie to chyba niczego. Jak to ktoś mi kiedyś powiedział ludzie szybko się przyzwyczajają do różnych czynników: uczuć, rzeczy, ludzi...
Tak więc ja przyzwyczaiłam się do braku szczęścia, smutku, melancholii i tego w jaki sposób żyję już od praktycznie 6 lat.Więc niczego tym samym nie oczekuję. Jeśli ktoś myśli, że od zawsze byłam taka jaka jestem teraz to się myli. Moja przeszłość nie odzwierciedla życia teraźniejszego, choć teraźniejszość nie istnieje.. Nie będę teraz się rozpisywać na temat jaka była, co sprawiło, że taka jestem i tak postrzegam świat.
 Co sprawia, że jestem szczęśliwa? Nie wiem.. Ludzie otaczający mnie stwierdzą, widzimy na twej twarzy uśmiech dość często, odpowiem to maska. Tak naprawdę nikt mnie nie zna takiej jaka jestem, nawet rodzina, ani przyjaciele. Już dwa razy myślałam, że spotkałam kogoś przed kim się otworzę.. Myliłam się. Obdarzyłam zbędnym zaufaniem. Raz byłam tylko częścią głupiego planu lecz wcześniej znajomość, wręcz  zwana przeze mnie kiedyś przyjaźnią była litością, co dobiegła końca, urwała się. Nie chcę rozdrapywać starych głębokich ran, choć i tak krwawią, a  każde wspomnienie to jak kolejne posypanie ich solą.




Ból jest nieunikniony,
cierpienie niekonieczne..

czwartek, 1 września 2011

Zostawiłeś mnie..


I znów to samo-
życie w oczekiwaniu...
Aż znów wypełnisz tę pustkę swym gestem,
a ciszę przerwiesz  swym ciepłym szeptem..
I co?
Wciąż cisza i samotność,
a w mym sercu,
które mówiłeś, że mam:
tylko ból i tęsknota gości..
A Ty:
patrzysz na to bez krzty miłości