sobota, 27 kwietnia 2013

Kogo ja oszukuję..
Dlaczego jest tak, że w samotności odnajduję chyba siebie. Dlaczego chyba? Bo dawno się zagubiłam i nie wiem czy to naprawdę ja. Siedząc sama jestem innym człowiekiem. Dlaczego, gdy ktoś napisze, kogoś spotkam, spędzę z nim czas to czuję się inaczej? Teraz dostrzegam tę różnicę. Nie chcę jej. Może mogłabym się jej pozbyć, jednak pojawia się pytanie. Czy będąc taką jaką jestem w samotności będąc wśród ludzi, nie zacznę na nich źle wpływać? Już utraciłam kiedyś kogoś, przez to jaka właśnie jestem..

Chyba już wiem jak to działa
jestem sama czy to zamknięta wśród czterech ścian, czy też kroczę ślepo przed siebie, mijając ludzi, jest przy mnie wierny towarzysz- muzyka. Może to działa tak, że wtedy po prostu zaczynają się rozmyślania nad wszystkim. Dosłownie. I w gruncie rzeczy wychodzi na to jak jest. A przy ludziach, czy choćby podczas czatu z nimi skupiam się na rozmowie, a nie na rozmyślaniu.

Jeśli tak jest- a to naprawdę bardzo prawdopodobne, to ja tego nie chcę.. Czuję się z tym źle. Tak właśnie. Teraz czuję się źle. Wracam do dawnych czasów. Widzę obrazy z przeszłości. Radość gdzieś upływa. Pozostaje powaga, smutek i zaduma.. zaduma nad tym czy to ma jakikolwiek sens..

wtorek, 23 kwietnia 2013

Zacząć od nowa

  Jak to by było, gdybyśmy mogli zacząć wszystko na nowo..?
Zastanawiam się w jakim celu. Może po to by żyć, funkcjonować normalnie. Bez głupich nawyków. Wziąć czystą kartkę papieru, dobre pióro, które nie zrobi kleksów. Zacząć pisać swoją historie na nowo. Starą spalić..
Jak by to było narodzić się teraz, mając tyle lat co teraz, bo czasu nie cofnie nikt. Mam na myśli wyzbycie się wszystkiego. Wszystkich wspomnień, które zapisują się w naszej pamięci. Wyzbycie się wszystkich uczuć, które żywi się do innych (sympatia, złość, nienawiść). Stać się kimś obcym dla najbliższych, rodziny, znajomych, otoczenia. Tych których zna się kilka lat, nie znać już wcale. Na nowo uczyć się mówić 'mamo', 'tato' lub wyrzucić te słowa ze swego słownika. Od początku rozpocząć szkołę życia. Być znów niewinną, nieporadną istotą, bez żadnych doświadczeń, które znów zdobędzie się dopiero po latach. Takie dogłębne oczyszczenie. Czy to realne?
Na pewno trudne same w sobie. Jak wymazać wspomnienia, doświadczenia, wiedzę? Jak wyjść do ludzi i na ich 'cześć' odpowiedzieć: 'witaj, czy my się znamy?'. Jak zareagowali by ludzie, którzy coś o Tobie wiedzą, a widzą, że Ty o nich nic nie wiesz, pomimo godzinnych spacerów, rozmów i lat znajomości.

Jak tego dokonać?
Sama za bardzo nie wiem. Jeśli chcemy to zrobić, dokładnie, to chyba usiąść w domu i zebrać wszystko co przywołuje wspomnienia. Spakować, z garażu zabrać butelkę benzyny i pudełko zapałek. Udać się na pola za miastem. To chyba nie jest aż takie trudne. Przysiąść pod pobliskim drzewem, i zacząć proces odradzania się. Wyrywanie kartek z pamiętników, podarcie starych zdjęć, niszczenie prezentów. Teraz wystarczy to tylko polać benzyną i zapalić zapałkę. Chyba każdy wie co dalej.
Co nam pomoże? Ucieczka. Ty sam, wyruszający w drogę.. bez telefonu, z garstką pieniędzy i kilkoma ciuchami na przebranie. Tak rozpocznij swe życie. Złap stopa i jedź. Gdzie.? - Jak najdalej przed siebie, nie obracając się do tyłu. Nowe środowisko wszystko zmieni, po drodze wylewaj łzy (na pewno same polecą), tym samym wyzbywaj się uczuć, doświadczeń. Nie powracaj tam nigdy. Zaczynasz nowe życie. Bez słowa dla rodziny, beż żadnego pożegnania. Po co to jeszcze utrudniać.
Teraz kreuj już samego siebie, od nowa. Nikt Cię tu nie zna. Będzie Ci łatwiej.
a co jeśli pozostaniesz. Zranisz bliskich, którzy nie zrozumieją co się dzieje. Wtedy musiałbyś dużo milczeć. Milczenie jest jednocześnie odpowiedzią na wszystko zarówno jak jej brakiem.

Często rozważam poddanie się temu oczyszczeniu. Szkoda tylko, że tym samym utraciłabym nowe, wspaniałe znajomości. Cóż, wszystko od nowa równa się utrata wszystkiego z czym miałam do czynienia.
To cholernie ciężkie, sama myśl, wzbudza we mnie niesamowity ból.