Jestem na cmentarzu,
wśród grobów dzieci.Panuje tu cisza i ukojenie..
Jestem wśród małych istot,
które nie poznały okrucieństwa tego świata,
lecz zaznały wiecznego spokoju.
Patrzę na te wszystkie groby,
spowite blaskiem świec.
Jestem tu sama,
pragnę tu pozostać,
lecz jutro znów wpadnę w szpony rzeczywistości..
Przede mną droga,
za horyzontem jej kres..
Na niebie księżyc,
świeci nad nami, nad głowami.
Tego dnia, właśnie dziś
góruje między gwiazdami..
Zbliża się dnia kres,
wraz z nim ginie nastrój gdzieś.
Znów ten cmentarz pozostanie samotny,
pokryje się tajemniczością.
Nagle dzwon się budzi
i swym potężnym głosem,przywołuje dusze ludzi..
By powróciły na nasz ziemski świat,
by opuściły niebiańskie zimno krat..
Teraz, jeśli potrafisz dostrzeżesz błąkające się dusze
Widać, że niektóre przed śmiercią przeżyły katusze..
Małe dzieci drogę mi przebiegają, otaczającego świta nie poznają..
Na ścieżkach roi się od Ich jasnych poświat,
idą znów w świat, zobaczyć rodziny swej dzieje
nim, silny wiatr Ich nie zwieje..
Wybiła pierwsza, głośno dzwon to ogłasza
teraz ostatnia lampka już dogasa
Czas się żegnać z cichymi przybyszami,
którzy chowają się za starymi kratami...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz