czwartek, 15 grudnia 2011

Czrny Anioł..

 Jak co wieczór wyszłam z domu i udałam się, w samotności na spacer. Nie wiem czemu, ale moje nogi zaprowadziły mnie ku bramom starego cmentarza. Było już ciemno, wiał lekki wiatr. Nie czułam niepokoju. Przekraczając stare, zardzewiałe kraty, poczułam na sobie czyjś wzrok. Rozejrzałam się wokół, nikogo tu nie było. Otaczały mnie tylko stare płyty nagrobne, porośnięte mchem.
Idąc dobrze znaną mi ścieżką pod górę, potknęłam się i upadłam. Me kolana natrafiły na ostre kamienie i pobite szkło. Zawiał mocniej wiatr. Wśród jego szumu usłyszałam szyderczy, cichy śmiech. 'To nie możliwe przecież jestem tu sama, wydawało mi się'. Podniosłam się. Me oczy spojrzały na nogi. Sączyła się z nich krew, lecz nie towarzyszył temu żaden ból. Zignorowałam to i szłam dalej. Skręciłam w alejkę, w głębi cmentarza. Już nie daleko. Mrok pochłaniał mnie całą, ale ja dobrze znałam drogę. Nie zawahałam się ani razu. Me nogi stąpały pewnie po kamiennej ścieżce. Krew nie ustępowała, lecz powoli zaczęła krzepnąć.
  Niespodziewanie podmuch wiatru pocałował mą twarz, zamkną me oczy. Ja nie zatrzymałam się jednak.Poczułam na rękach ukłucia. Otworzyłam oczy. Zaplątałam się w kłącza starej róży. Była za zimna pora na jej krwisto czerwone kwiaty, za to ostre kolce mieniły się w blasku księżyca. Wpadłam jak ptak w sidła i nieudolnie próbowałam się wydostać. Czułam się jak w klatce, która beztrosko rani moje ciało. Po chwili udało mi się z niej wyjść. Jednak czułam, że nie jestem sama. Kątem oka spojrzałam się na spróchniałe, gołe drzewo. Nie widziałam nic, poza ciemną poświatą na jednej z gałęzi.Odgarnęłam dłonią splatane włosy z mojej twarzy. Wnet poczułam ciepło na poliku. Spojrzałam na me ręce. Całe czerwone od krwi. Cięcie niemal na cięciu. Głębokie, lekkie draśnięcia. Żadnego bólu. Nie rozumiałam tego. Pomimo mego stanu, czułam spokój, lecz lekka niepewność wkradała się do mych myśli. ' Już nie daleko' - pomyślałam i ruszyłam dalej. Noc coraz ciemniejsza. Gasną światełka świec. Przede mną niedaleka droga. Właśnie minęłam ostatnie świeże nagrobki. Tu za tym murem zaczyna się.. Usłyszałam pisk. Cichy, ale przerażający. Serce zabiło mocniej. Sprawnie przeskoczyłam stary ceglany mur. Opadłam na nogi, przykucnęłam. Zegar wierzy kościelnej wybił pierwszą. Wraz z donośnym wołaniem dzwonu, zerwały się do lotu czarne kruki siedzące na dzwonnicy.Szłam dalej. Droga niewytłumaczalnie się dłużyła. Poczułam chłód. Rany lekko zapiekły. Wiedziałam, że już nie daleko.
  Teraz zwolniłam kroku. Ziemia pod mymi stopami zapadała się, jakby chciała mnie pochłonąć. 'Bez obaw niedługo się tam stawię'- odparłam szeptem.. Znów usłyszałam chichot, złowieszczy choć radosny. Nie potrafiłam tego zrozumieć. Przecież nikt tu nie przychodził, każdy zapomniał. Ale jednak ja pamiętałam. Nagle poczułam mocne ukłucie w klatce piersiowej. Upadłam na zranione kolana i zwijałam się z bólu. Teraz klęcząc na ziemi, w którą zapadały się me kolana, pośród pozapadanych pięknych figur poczułam czyjąś obecność. Tak jakby ktoś stał za mną. Zaniepokojona zwróciłam głowę do tyłu. Na ziemi rysowały się ślady. Lecz nie tylko moje. Ślady biegły tuż obok. Miałam pewność, że ktoś tu jest. Podniosłam głowę. Kilka kroków dalej stała postać. Nie wiem czy kobieta, ale raczej mężczyzna. Odziany w czarny długi płaszcz, z kapturem pod którym krył swe oblicze. Jednak w blasku pełni księżyca dostrzegłam jego czarne oczy i szyderczy uśmiech na twarzy. Usłyszałam trzepot skrzydeł, przemieniał się on w dźwięki marszu żałobnego. Nie wierzyłam w to co się dzieje. 'Czy to koniec?'- pomyślałam, spuszczając głowę. "Nie" odparła nieznajoma postać, lekkim ciepłym szeptem. Zbliżyła się, pochyliła nade mną i zimną jak lód dłonią, z ogromnymi pazurami odgarnęła me włosy z twarzy. Nie wiem dlaczego, ale przez chwilę poczułam ciepło i miłość. Zaczęłam podnosić wzrok, jednak Demon drapnął mnie szponami. Tym razem poczułam ból. Pomyślałam, że uczynił to bym nie widziała jego twarzy. Oddalił się. Zostałam sama, ze świeżą krwią na poliku.
  Wstałam i ruszyłam dalej. Doszłam. Przysiadłam na kamieniu, przy starej figurze anioła. Z jego oczu płynęły krwiste łzy. Jedno skrzydło było połamane, a uśmiech przemienił się w smutek. Była też stara tabliczka ze starym gotyckim napisem. Nie dało się jej odczytać. Siedziałam i przypomniałam sobie mojego dziadka. To on mnie tu sprowadził, gdy byłam małą dziewczynką. Mówił, że to ważne dla mnie miejsce, nie tłumaczył dlaczego. "Gdy będziesz starsza zrozumiesz.."- jego ostatnie słowa przed śmiercią.. Dziś o mało mnie to nie spotkało, ale kim była ta postać..? Usłyszałam w uchu szept: " Twoim czarnym aniołem.."







niedziela, 4 grudnia 2011

Nadzieja..



"Czasami wolę być zupełnie sam
Niezdarnie tańczyć na granicy zła...


Po co jest.? - Nie wiem
Dla kogo jest.? - Dla głupców

Wciąż mnie otacza i coraz głębiej pochłania.
Niszczy mnie jako człowieka, istotę żywą..
Nie chcę tego!

Wyrwać mnie z jej szponów, możesz tylko Ty,
ale wiem że tego nie zrobisz, 
Lubisz widok mego cierpienia,
Oczekujesz tylko mojego zniszczenia 

...I nawet stoczyć się na samo dno
Czasami wolę to niż czułość waszych obcych rąk"

środa, 30 listopada 2011

13 cięć, 12 intencji, jedna śmierć


Żyletka błyszczała jej na dłoni...
Miała nadzieję, że ona jej ból ukoi...
Więc podciągnęła rękaw na lewej ręce
I wypisała na kartce wszystkie intencje
Za każde zadane sobie cięcie...
Zaczęła czytać na głos:

"PIERWSZE cięcie za to, że Cię poznałam...
DRUGIE cięcie za to, że tak bardzo pokochałam...
TRZECIE cięcie za to, że taka naiwna byłam...
CZWARTE cięcie za to, że tyle Ci poświęciłam...
PIĄTE cięcie za tą wielką tęsknotę...
SZÓSTE cięcie za moją nieopisaną głupotę...
SIÓDME cięcie za to, że zawsze chciałam przy Tobie być...
ÓSME cięcie za to, że nie umiem już spokojnie śnić...
DZIEWIĄTE cięcie za to, że tak bardzo boli przez Ciebie moje serce...
DZIESIĄTE cięcie za to, że nie zobaczę Cię już nigdy więcej...
JEDENASTE cięcie za wszystkie niegdyś miłe chwile, które stworzyłeś...
DWUNASTE cięcie za ten nieopisany ból który po sobie zostawiłeś... 
TRZYNASTE CIĘCIE..."

To było jej ostatnie cięcie...
Bez rymu i intencji...
Cięcie przez, które przestało bić jej serce...


sobota, 12 listopada 2011

Czemu, moje żyję jest właśnie takie. Dlaczego, żyję wciąż wspomnieniami, nie potrafię odnaleźć szczęścia, żyję bólem i cierpieniem.. pomimo tego nie potrafię płakać. I własnie to najbardziej mnie boli. Nadeszła ta chwilę, że gdy ból narósł me oczy są suche, a serce rozdziera się na pół, nie serce, przecież go nie posiadam.
Moja psychika jest na skraju wykończenia.. czemu wciąż wracają te przeklęte wspomnienia.?
Czy ty mnie pamiętasz, czemu Ty to robisz.?
Mam już dość, czemu nie ma tu nikogo.
Bracie czemu obwieszczasz mi te wieści..? Czemu po tak długim czasie rozłąki.? Jednak chcesz mnie znać lecz cóż to da.?

DLACZEGO.?
jestem słaba..

czwartek, 3 listopada 2011

Szept..

Jestem na cmentarzu,
wśród grobów dzieci.
Panuje tu cisza i ukojenie..

Jestem wśród małych istot,
które nie poznały okrucieństwa tego świata,
lecz zaznały wiecznego spokoju.

Patrzę na te wszystkie groby,
spowite blaskiem świec.

Jestem tu sama,
pragnę tu pozostać,
lecz jutro znów wpadnę w szpony rzeczywistości..

Przede mną droga,
za horyzontem jej kres..
Na niebie księżyc,
świeci nad nami, nad głowami.

Tego dnia, właśnie dziś
góruje między gwiazdami..

Zbliża się dnia kres,
wraz z nim ginie  nastrój gdzieś.
Znów ten cmentarz pozostanie samotny,
pokryje się tajemniczością.

Nagle dzwon się budzi
i swym potężnym głosem,
przywołuje dusze  ludzi..

By powróciły na nasz ziemski świat,
by opuściły niebiańskie zimno krat..

Teraz, jeśli potrafisz dostrzeżesz błąkające się dusze
Widać, że niektóre przed śmiercią przeżyły katusze..
Małe dzieci drogę mi przebiegają, otaczającego świta nie poznają..

Na ścieżkach roi się od Ich jasnych poświat,
idą znów w świat, zobaczyć rodziny swej dzieje
nim, silny wiatr Ich nie zwieje..

Wybiła pierwsza, głośno  dzwon to ogłasza
teraz ostatnia lampka już dogasa
Czas się żegnać z cichymi przybyszami,
 którzy chowają się za starymi kratami...

piątek, 14 października 2011

Gdy jest już źle..


Znów historia zatacza krąg. Czemu byłam taka głupia i myślałam, że tym razem będzie inaczej.?
Ludzie mnie otaczający, mówią: "Sama tworzysz swe problemy, choć możesz być tego nie świadoma'.
Może i maja rację, ale takie jest już moje życie. Znów straciłam kogoś mi bliskiego, znów w głowie słyszę głos: 'nie zostawię Cię.' Znów stare rany pękają.. Krwawią, a krwotok nie ustaje..
Jestem niestety tylko człowiekiem, pragnę tylko zrozumienia, czy to za wiele? Choć mówię sobie "dość" nie potrafię przestać. Mówię sobie, nie zbliżę się już do nikogo, nie bo to mnie zrani, co gorsza, ranić będę tego człowieka. Lecz czemu wewnętrzne coś wierzy, że będzie inaczej i wciąż próbuje. I się myli..



Nie jestem potrzebna nikomu,
więc nie wadząc,
mogę uciec z domu..
Go pozostawiając,
zostawić wszystko co mnie z nim łączy.
Pamiętać! zabrać to, co krwią mogę splamić
i spalić wśród kłaczy.
Parę tabletek na uspokojenie,
 i parę cięć na ukojenie.
To tylko potrzebne jest mi,
by móc szybko zakończyć tych wiele dni...



Wybacz ale to już koniec...

sobota, 24 września 2011

Przeszłość nigdy nie umiera - ona powoli zabija


Jest coraz gorzej. Nie wytrzymam tego...
Coraz częściej chcę by to wszystko się skończyło. Przy życiu trzyma mnie poczucie winy, które miałabym na sobie raniąc ludzi, swą śmiercią. Poczucie winy, że to właśnie oni będą obwiniać samych siebie za to co pragnę od dawna uczynić. Czy jedynym sposobem by tego uniknąć jest odizolowanie się od wszystkiego, od znajomych w szkole, ludzi poza nią, zmiana środowiska życia, gdzie nie będę nikogo znała.. tam gdzie będę sama. Zostanie tylko rodzina. Jak od niej się odciąć? W pewnym sensie już to zrobiłam, lecz co z rodzicami..?
Ja sama nie wiem, i nie znam czasu kiedy się dowiem. Jednak ból wciąż narasta. Nie przewiduję długiej przyszłości, najwyżej 5 mies. Dla niektórych to wiele, dla innych za mało.
Tylko Ty wywierasz na mnie poczucie winy, które nie pozwala mi tego zrobić..



środa, 7 września 2011

Tylko w prawdziwej ciszy można zacząć słyszeć...


Gdy spytasz mnie o moje samopoczucie odpowiem Ci, że nie najlepiej.
Pytasz dlaczego?
Bo tak juz jest kiedy los rzuca Ci kłody pod nogi, i jesteś non stop w rozterce,
nie możesz ogarnąć myśli i męczy Cie smutek, żal, i inne mieszane uczucia.
Czy nie można temu zaradzić? Nie to już taki styl życia...
 Zadałeś mi pytanie czy wiem kim tak naprawdę jestem. Nigdy nie oddałam się rozważaniom na ten temat. Jednak teraz gdy dłużej o tym myślę, wydaje mi się, że nie mogę odpowiedzieć twierdząco na powyższe pytanie. Każdy kto wie kim naprawdę jest zna cel swojego życia, posiada go. Ja tak owej rzeczy nie posiadam. Kiedyś jeszcze było inaczej, ale dziś już wiem, że tego nie odnajdę. Nawet jeśli miałabym okazję, odrzucę to i odepchnę daleko. Dlaczego? Bo jak to się mówi uczymy się na błędach, więc nie chce popełniać ich po kilka razy. Co prawda każdemu zdarzy się je popełnić ponownie, ale nie za taką cenę.
Nie wiem kim jestem, bo nie wiem o sobie nic. Czego ja wgl oczekuję od życia? W sumie to chyba niczego. Jak to ktoś mi kiedyś powiedział ludzie szybko się przyzwyczajają do różnych czynników: uczuć, rzeczy, ludzi...
Tak więc ja przyzwyczaiłam się do braku szczęścia, smutku, melancholii i tego w jaki sposób żyję już od praktycznie 6 lat.Więc niczego tym samym nie oczekuję. Jeśli ktoś myśli, że od zawsze byłam taka jaka jestem teraz to się myli. Moja przeszłość nie odzwierciedla życia teraźniejszego, choć teraźniejszość nie istnieje.. Nie będę teraz się rozpisywać na temat jaka była, co sprawiło, że taka jestem i tak postrzegam świat.
 Co sprawia, że jestem szczęśliwa? Nie wiem.. Ludzie otaczający mnie stwierdzą, widzimy na twej twarzy uśmiech dość często, odpowiem to maska. Tak naprawdę nikt mnie nie zna takiej jaka jestem, nawet rodzina, ani przyjaciele. Już dwa razy myślałam, że spotkałam kogoś przed kim się otworzę.. Myliłam się. Obdarzyłam zbędnym zaufaniem. Raz byłam tylko częścią głupiego planu lecz wcześniej znajomość, wręcz  zwana przeze mnie kiedyś przyjaźnią była litością, co dobiegła końca, urwała się. Nie chcę rozdrapywać starych głębokich ran, choć i tak krwawią, a  każde wspomnienie to jak kolejne posypanie ich solą.




Ból jest nieunikniony,
cierpienie niekonieczne..

czwartek, 1 września 2011

Zostawiłeś mnie..


I znów to samo-
życie w oczekiwaniu...
Aż znów wypełnisz tę pustkę swym gestem,
a ciszę przerwiesz  swym ciepłym szeptem..
I co?
Wciąż cisza i samotność,
a w mym sercu,
które mówiłeś, że mam:
tylko ból i tęsknota gości..
A Ty:
patrzysz na to bez krzty miłości



poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Czy to już koniec..?

I don't want this moment, to ever end,
Where everything's nothing, without you.
I'll wait here forever just to, to see you smile,
"Bo wszystko co dobre kiedyś się kończy"
Jaka ja byłam głupia wierząc, że życie jednak nie jest takie złe.. to zależy dla kogo..
Moje jednak nie jest kolorowe i nigdy nie bedzie..
Wiem, że chciałeś dla mnie dobrze, ale jednak nie wyszło. Nie będę płakać, ale szargają mną mieszane uczucia. W sumie jest gorzej niż było, lecz nie obwiniaj się za to, taka już jestem. Doceniam to że zrobiłeś to dla mnie..
Najbardziej dziękuję Ci za to, że byłeś szczery ale dlaczego nie od samego początku, dlaczego zrobiłeś to w ten sposób. Czego się obawiałeś?
Myślałam, że wiesz iż wolę znać najgorszą prawdę niż żyć w niepewności. W sumie to ja wyciągnęłam z Ciebie prawdę i to mi zależało bardziej na rozmowie niż Tobie. Ale to Twój wybór. Nie patrz na to w ten sposób, że mnie ranisz, dla mnie ważne jest to byś Ty był szczęśliwy, ze mną lub beze mnie ..

Ja zawsze będę tęsknić...

Cause it's true, I am nothing
without you...










 Czy to wszystko naprawdę jest już skończone..?

niedziela, 24 lipca 2011

Odnalazłam się w Tobie...


Niektórzy nawet sobie nie wyobrażają jakie życie może wywinąć niespodzianki... Dziś nie mówię o tych 
przykrych, lecz o niosących radość.. Trzeba jednak pamiętać, że gdy my się cieszymy zawsze ktoś gdzieś płacze.. Moje życie bardzo się teraz zmieniło i to na lepsze. Szczerze dzięki Tobie znalazłam powód by żyć. Miałeś rację że warto żyć dla kogoś lub czegoś, tylko trzeba to odnaleźć. Pomogłeś mi :)
Niczyj umysł nie jest w stanie pojąć jak za Tobą tęsknię. Chcę powrócić do tej nocy, i zatrzymać czas na zawsze..Chcę być przy Tobie, ale nie mogę.. Dlaczego dzieli nas tak wiele..?
 Jednak teraz gdy na mej twarzy częściej widnieje uśmiech, w mej duszy kryje się strach i niepewność. Jednak mam nadzieję że wszystko będzie w porządku i spotkamy się jeszcze.. w końcu obiecałaś mi wspólną sesję zdjęciową. To dziwne że przez te parę lat wspólnej znajomości jeszcze taka nie powstała.. Wiem że jesteś silna i dasz radę z tą cholerną chorobą! Pamiętaj zawsze będę przy Tobie ;**

piątek, 24 czerwca 2011

Podążam w mroku ...

Come Little Children
I'll Take Thee Away, Into A Land
Of Enchantment
Come Little Children
The Time's Come To Play
Here In My Garden
Of Magic

http://www.youtube.com/watch?v=XfI7gSO-Fgc&feature=related

 Zazwyczaj każdy człowiek narzeka na swoje miejsce zamieszkania. Uważa, że w jego mieście nic nie ma, a za razem twierdzi, że inne miasta są ciekawsze i ładniejsze. Przyznam się, iż też tak uważałam, jednak dziś cofam te wszystkie słowa... Zaczęłam się interesować poszczególnymi obiektami tego miejsca. Prawie nikt nie zna historii szpitala na ul. Walczaka. Ja osobiście kilka opowieści o tym miejscu słyszałam. Mam przyjaciela, który tam mieszka i czasami dla zabicia czasu chodzi po zakamarkach tego obiektu.. Dziś sama tam byłam. Niestety nie doszliśmy do końca, gdyż nie wiedziałam gdzie są dziury w stropie, ani gdzie może się zawalić, z resztą szliśmy po ciemku.. Jednak pójdę tam jeszcze raz, w innych ubraniach (te nie były odpowiednie - galowe) i być może z latarką..xd Pewnie zastanawiające jest to po co mam tam iść kolejny raz..
 Nie każdy wierzy w duchy, ja wierzę. Słyszałam bardzo interesującą historię od samego uczestnika tego wydarzenia. Większość ludzi uznałaby to za bajkę wymyśloną na poczekaniu, jednak ja wieżę. Mam też różne powody, m.in. potrafię wyłapać fakty z tej ostatniej opowieści i powiązać je z faktami ze starych wzmianek.
 W Polsce jest wiele takich "nawiedzonych" miejsc i wszystkie chciałabym zwiedzić w dzień i po zmroku. Jednak na razie zatrzymam się na obiektach tu na miejscu.. w końcu tutaj też takie można znaleźć.













Dziękuję, za dzisiejszy spacer...

niedziela, 19 czerwca 2011

Tylko w nieskończonej ciszy, można zacząć słyszeć

 Lay your heart down the ends in sight.
Conscience begs for you to do what's right.
Everyday it's still the same dull knife

 http://www.youtube.com/watch?v=gFDCHdKbKBY&feature=related


Moje życie trwa...
Kiedy się zakończy.?

Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie, więc żyjemy dalej. Każdy decyduje o swoim losie. Więc czemu nie znamy odpowiedzi.? Jeśli sama decyduję o swoim losie to też sama decyduję kiedy się to wszystko skończy...
Tak, w pewnym sensie tak jest, lecz dlaczego człowiek, który żyje szczęśliwie ma pragnąć śmierci.?
Gdyby jej chciał byłby idiotą.. ale ja chcę. Więc czemu me serce dalej bije, czemu oczy spoglądają przed siebie, a ciało czuje zimne krople deszczu spadające z nieba..? Ja wciąż zadaję sobie to pytanie, po przebudzeniu i w nocy, gdy skrywa mnie mrok i ogarnia sen.. Odpowiedź wydaje się prosta, lecz nie wiem czy jest. Mianowice, sporządziłam listę rzeczy, które chcę zrobić przed śmiercią.. zawiera ona tylko 18 punktów, więc można by pomyśleć że szybko da się ją wypełnić.. też miałam taką nadzieję..
Nie da się, a to niby czemu..? Bo dwa punkty są po prostu nie wykonalne..
Zadaję więc sobie pytanie czy mam żyć dopóki nie wypełnię listy, czy mam żyć by nie złamać przysięgi, czy po prostu mogę odejść w chwili słabości, czy osoby którym obiecywałam, że zawsze będę przy nich mi wybaczą... tego ja nie wiem, ale wiem jedno.. znam ich ból, gdyby to się stało, sama nosze go w sercu..
Nie polecam tego uczucia nawet największemu wrogowi...



No właśnie, życie dalej trwa, uciekają sekundy, upływają lata...
Wszystkiego najlepszego życzę dziś Tobie, przede wszystkim tego byś nigdy nie czuła się tak jak ja, i żeby Twej głowy nie ogarniały żadne troski, smutki, lecz tak jak teraz dziś i przez te wszystkie lata naszej znajomości radość i wieczny uśmiech na twarzy..

czwartek, 26 maja 2011

Pozostaw mnie samą w ciemnościach...

Kiedy zapłonie dzień
Ciemność prawdziwa roztoczy swój blask
Wtedy nadejdzie czas
Kostian z Trumianem rozpoczną swój marsz

Ostatnio coraz częściej zastanawiam się, nad moim życiem...
Porównuję je do innych, i mam wrażenie, że moje na pewno się wyróżnia..
Ale czy to dobrze? Sama nie wiem, bo może i się wyróżnia ale nie w dobrym sensie. Patrząc na to jak moi znajomi sobie żyją, w jakim towarzystwie się obracają, gdy opowiadają różne historie odnoszę wrażenie, że moje życie jest  pozbawione sensu..
Nic ciekawego się nie dzieje, teoretycznie nie ma po co, ani dla kogo żyć, więc czemu dalej żyję..?
To bardzo dobre pytanie..





czwartek, 28 kwietnia 2011

Dawno nie było Cię na mojej twarzy... uśmiechu


Hmm..
Wspólne zwiewanie z lekcji, nasze rozmowy umieją poprawić mi humor..
A co będzie kiedy się wyprowadzisz.? Ja ci nie pozwolę..xd Będziesz mieszkał u mnie w piwnicy..xP


Kim jest ten dziwny koleś, który wie o mnie prawie wszystko, a ja nawet go nie znam....
Dobra i męcząca rozkmina życiowa. Mam go pamiętać, niby skąd ..?
Bo nie codziennie spotyka się człowieka na ulicy, który wie o tobie wszystko, a ty o nim nic, dobrze że to Tobie się przydarzyło, bo nie wiem co bym zrobiła gdyby mnie to spotkało...



wtorek, 26 kwietnia 2011

W samotności dryfuję, coraz rzadziej wieje wiatr...


Po policzku tylko płyną łzy, bo dziś odeszłaś też i Ty...
Nie jestem nikogo warta, zostałam sama, na tym wielkim podłym świecie...

Moja piosnka

Gdy nastaje nowy dzień,
Czekam tylko na jego kres,
By znów mieć chwile wytchnienia
Od całego ludzkiego cierpienia
  Tęskno mi...

W codzienności żyjąc,
Wśród zwykłych ludzi,
Do odmienności i zrozumienia
  Tęskno mi...

Do świata innego, tego mojego,
Gdzie słońce nie wstaje, panuja ciemności
A wśród pustych ścian, muzyka gości
  Tęskno mi...

Do miejsca cichego, opustoszałego,
Gdzie trzy świece się palą,
A ja siedzę sama, z moją gitarą
  Tęskno mi...

wtorek, 12 kwietnia 2011

Szkarłatnych karłów taniec dogasa, noc przegrywa z dniem...


  Religie, różne wiary, różni bogowie. Przecież świat na przestrzeni wieków poznał wielu bogów, żyły narody politeistyczne, wierzące jak nazwa mówi w wielu bogów i nikomu to nie przeszkadzało. Każdy mógł modlić się do jakiego chce, każdy mógł stworzyć własnego. Wezmę na przykład starożytny Egipt, którego wiara obejmowała ponad 800 bogów. Dlaczego więc dziś istnieje tylko jeden Bóg dla chrześcijan? 
Każdy ma prawo wierzyć w co chce, bo przecież bóg dał człowiekowi wolną rękę. Więc czemu gdy jesteś ateista wytykają cie palcami, zwą antychrystami.? Co do dobrowolnego wyboru, nowo narodzony człowiek w rodzinie chrześcijańskiej go nie posiada. Przecież kochający rodzice udzielają chrztu dzieciom, przez co włączają je do katolików i osób wierzących. Istnieje niewiele innych przypadków. Ja osobiście znam pewną osobę, która otrzymała wybór. Nie była ochrzczona, mogła sama dokonać tego wyboru w starszym wieku. Nie była przyzwyczajana do zasad religii. A teraz jest wolnym człowiekiem, dokonuje własnych wyborów i wierzy w co chce. Zazdroszczę jej tego. Ja sama byłam wychowywana w przekonaniach religii, uczona byłam modlitw, chodziłam do kościoła, ale teraz chce się uwolnić. Na lekcje religii chodzę z woli mojej matki, która wciąż wierzy się się nawrócę. Ale dlaczego jeśli nie wierzysz jesteś oceniany jako zły człowiek? Przez swoją odmienność, która przeszkadza kościołowi. 
Osobiście nie popieram takiego stwierdzenia, nie wierzysz jesteś zły, bo wiele katolików jest bardziej obłudnych, złych itd. Nie mówię, że wszyscy bo nie chce nikogo obrazić ale nie można zaprzeczyć że tak nie jest. 
  Skąd w ogóle wzięła się wiara w boga? Wzięła się stąd, że kiedyś prymitywni ludzie nie znający jeszcze nauki musieli w jakiś sposób wyjaśnić skąd wzięło się to wszystko co nas otacza. Od tego się zaczęło. Zaczęto spisywać biblię na przestrzeni wieków i ludzie wierzyli w to, no bo jak niby mieli wytłumaczyć skąd to wszystko. Teraz naukowcy stawiają różne tezy jak powstała Ziemia, wszechświat nas otaczający, czemu to nasza planeta jest przystosowana do życia, a inne nie. 
  Czy Bóg naprawdę istnieje. Na pewno istnieje dla tych, którzy w niego wierzą. Nie oszukujmy się, w tych czasach wierzą zazwyczaj tylko starsze osoby, które muszą w coś wierzyć przed śmiercią, ale oczywiście nie tylko. Czy naprawdę ktoś siedzi sobie na górze i wie co i kiedy się wydarzy.? Nie wiem, ale wiem że istnieje coś takiego jak energia, której nie widać, i wierzę że może istnieć coś takiego jak dusza, która jest właśnie jak ta energia. Ktoś może powiedzieć: ale tego nie widać, a czy widać wiatr wiejący za oknem?
Któż wie, może my tak naprawdę jesteśmy marionetkami na sznurkach, którymi poruszają istoty bardziej rozwinięte, które stworzyły nasz świat. Każdy wierzy w co chce i nikt nie może tego zabronić!
 

Co zrobisz z tym, który nie mając sił
Odważy się sam do Ciebie przyjść
Czy powiesz wejdź?
Wszak to grzesznicy mają
DO CIEBIE
Większe prawo!



piątek, 1 kwietnia 2011

Jestem czarna jak róży westchnienie...

We are like ice flowers
We blossom in the night
We are like ice flowers
Beauty faded in the light
We are like ice flowers
Darkness is on our side
Ice flowers blossom in the night


Dlaczego na świecie jest tak mało zrozumienia? Ludzie gardzą sobą nawzajem.. Powstają nowe "odłamy" zwane subkulturami. W nich panuje zrozumienie. Każdy kto chce może wstąpić w jej progi. Czy to nie dziwne, że ludzie w jednej subkulturze rozumieją się nawzajem i czują wewnętrzna wieź, pomimo tego, że czasem się nie znają. Nie to nie jest dziwne.. Dziwne jest to, że zwykli, szarzy ludzie nie mogą pojąć wielu niepisanych zasad przeróżnych subkultur, m.in. ubioru. Przykładem jest gotyk i jego rodzaje: cyber goth, elegant goth oraz goth lolita. Oprócz niego emo. To nie jest subkultura lecz ludzie określani mianem 'emo' także wyróżniają się z tłumu. Są to ludzie dotknięci prawdziwym bólem, choć nie zawsze.. ale często tak bywa. To cierpienie jest nie do zniesienia i znika dopiero po zadaniu sobie bólu fizycznego- w tym przypadku najczęściej okaleczenia.
Większość uważa, że cięcie się jest chorobą psychiczną, ale to nie prawda. Emo choć dziś już nie tylko oni, ale osoby nacinające się czują ulgę gdy zobaczą wypływającą krew.. Może to brzmi strasznie. Sama doświadczyłam tego, lecz nie polecam. To jest jak narkotyk. Spróbujesz raz, pragniesz więcej. Później ciężko przestać, jeszcze ciężej ukryć.. Ja rozumiem ludzi emo, i szanuję każdą odmienna subkulturę. Nie chce bowiem przysparzać więcej przykrości często wspaniałym osobom, które po prostu różnią się ode mnie wyglądem, czy poglądami. Wiem jak jest ciężko iść po chodniku i widzieć latające w twoją stronę kamienie.. to nie jest miłe. No ale cóż, niektórzy nie pojmą ideologi różnych subkultur. 

LĘKI
Lęki, problemy, aluzje, nie wytrzymam tego,
sięgnę po coś ostrego, by poczuć smak odlotu niesamowitego.
Coś muszę pociąć, nogi ramiona czy dłonie?!
Czego tym razem nie uchronię?
Jedna z żyletek, jedno drapniecie
i już odpływa ze mnie negatywne napięcie.
Widzę krew, która z rąk upływa,
z kolejną kropla problemów ubywa.
Teraz po policzku spływają łzy,
pragnę, by ślad szybko zamilkł.





czwartek, 31 marca 2011

Lubię deszcz, bo gdy pada nie widać mych łez...



Dlaczego ludzie na tym świecie nie są do końca szczerzy wobec siebie? Przecież każdy przed każdym ukrywa swe sekrety, nie daje poznać siebie.. Tylko ludzie odważni pokazują swoje prawdziwe ja. Każdego dnia są prawdziwi. Żyją dzięki temu pełnią życia. Są rozumieni, nie mogą innym zarzucić: "Przecież ty mnie nie rozumiesz". Mają mniej zmartwień.. Ja nie należę do tych osób. Każdego dnia wkładam inną maskę, zależy gdzie jestem i z kim przebywam. Kiedy ściągam swą maskę? Gdy jestem sama. Dlaczego tak jest? Bo wiem, że nie będę zrozumiana, będę odrzucona i zostanę sama... Moje życie to gra, która ma cztery sceny. Jedną jest szkoła, drugą dom i rodzina, trzecią przyjaciele a czwartą moje prawdziwe życie.

UPADAM
Każdego dnia ciemność jeszcze większa,
Ból, samotność i pustka
kryją się w mym sercu,
niemy krzyk jest coraz głośniejszy.
Spadam wciąż w dół,
nie mogąc się niczego złapać.
Me skrzydła, niezdolne by latać,
bo plami je krew niewinnych...
Upadam...

poniedziałek, 28 marca 2011

Rzucamy tyle słów, że nie uniesie wiatr...



Dlaczego ludzie tak często rzucają słowa na wiatr. Obiecują, przekonują, a ty im wierzysz..
Ale dlaczego tak jest? Bo masz do nich zaufanie... bo może ich kochasz...
Tak to najbardziej boli.. obietnica: "Zawsze będę przy Tobie, nie opuszczę Cię"
I wtedy chce się żyć, jest po co żyć... ale jeśli on jednak odejdzie? Czujesz ból, życie traci sens. 
Oczy widzą tylko ból, cierpienie, zdradę .. a jedynym rozwiązaniem jest ŚMIERĆ.

ANIOŁ

Aniele czemu nie ma Cię tu ze mną,
mówisz, że czuwasz nade mną
Ale Ty jesteś inny niż wszystkie anioły...
Gdy w wielką ciemność kroczę,
o nic więcej Cie nie proszę
Tylko bądź tu ze mną i wspomóż mnie:
"Nie" - to Twa odpowiedź
Przecież żywisz się mym bólem,
namawiasz do złego
i w zamian nie oczekujesz niczego innego..
Dlaczego?



sobota, 26 marca 2011

This pain is just too real

When you cried i'd wipe away all of your tears
When you'd scream i'd fight away all of your fears
And i've held your hand through all of these years
But you still have all of me




 Kim są prawdziwi przyjaciele? To osoby, które są zawsze przy tobie. Osoby które będą cię tolerować bez względu na nic.Przy nich czujesz się bezpiecznie, z nimi dobrze się bawisz, spędzasz każdą wolną chwilę.
Przy nich możesz być prawdziwym sobą, przy nich bez wstydu ukazujesz łzy szczęścia, zarówno jak i smutku.
Lecz nie każdego można nazwać swoim przyjacielem. Ja sama doznałam wiele cierpienia przez tak zwanych przyjaciół. To właśnie najbardziej boli zdrada i fałszywość przyjaciela. Nie polecam tego uczucia nikomu.



PRZYJACIEL
Przyjaciel, ale kto to?
Nie wróg, więc kto?
To tylko sen, tylko złudzenie
bo prawdziwy przyjaciel nie istnieje..
.